LKS Zryw Bzie - strona oficjalna

W niedzielne popołudnie było wszystko, co założył nasz trener. Wszystko prócz korzystnego wyniku dla naszego zespołu. Piłkarzom nie można odmówić walki i determinacji. Do pierwszego remisu od lat brakło dosłownie paru sekund. Gwoździem programu nie byli wczoraj piłkarze gospodarzy, ani gości – tylko sędziowie. Główny arbiter kompletnie nie miał dnia i w znacznym stopniu przyczynił się do dramaturgii wczorajszego meczu. Jego decyzje przyprawiały nie jednego kibica o zawał. Ale może po kolei…

Zryw zaczął dobrze. Wysoka gra i agresywny pressing pozwolił na szybkie przedostanie się naszych zawodników pod pole karne gości. Już w pierwszej sytuacji szansę na swojego pierwszego gola miał Kołterniak, jednak piłka przeszła minimalnie obok jego nogi. W następnej sytuacji szczęścia brakło Pająkowi. Natarcia trwały chwilę, później jakby naszym brakło tchu. W późniejszych minutach Polaris zaczął grać odważną piłkę i bez problemu podszedł pod pole karne Bzia. Po rzucie rożnym dla Polarisu swoje „show sędziowskie” rozpoczął pan Waldeman, dyktując jedenastkę dla gości. Na szczęście Pasionek wyczuł strzał i skończyło się na strachu. Było to poważne ostrzeżenie dla Zrywu, które chyba jednak w małym stopniu podziałało, ponieważ Żorzanie bardzo łatwo dostawali się pod nasze pole karne. Strzały Zrywu z dystansu nie znajdywały drogi do bramki, a w tej dobrze spisywał się Nowak.

W 28 minucie meczu po pasywnej grze naszej obrony do bramki trafił Dawid Śliwak i Polaris prowadził 1:0. Minęły zaledwie dwie minuty i goście podwyższyli na 2:0, po bramce Sebastiana Zarzyny. Kolejny raz zdarza się taka sytuacja, gdy tracimy dwie bramki w przeciągu minuty. Zryw nie mając nic do stracenia rzucił się do ataku. W 35 minucie potężną petardą nie dał szans w bramce Nowakowi nasz trener Kamil Pająk, który próbował przejąć na siebie ciężar gry. Niestety nie doczekaliśmy się bramki wyrównującej, a zobaczyliśmy drugiego gola Śliwaka i goście do przerwy pewnie prowadzili 1:3.

Na drugą połowę Bzie wyszło z trzema świeżymi zawodnikami, co uspokoiło nie co środek pola. Jednak goście pewnie grali z tyłu i wyprowadzali groźne kontry. Sędzia pozwolił na ostrą grę co zaowocowało w żółte kartki. Ataki Zrywu nadal nie przynosiły efektów, a goście mądrze operowali piłką zyskując na czasie. W 80 minucie nerwowo nie wytrzymał Gerc, który z premedytacją uderzył jednego z naszych zawodników. Czerwona kartka spowodowała, że Żory cofnęły się do obrony. Pięć minut później kontaktowego gola zdobył Paweł Karwot i w Polarisie zrobiło się jeszcze bardziej nerwowo. Główny arbiter trochę pogubił się z faulami i nie panował nad zachowaniem zawodników. W 88 minucie mieliśmy remis. Mimo, że sędzia boczny sygnalizował spalony, bramka Pawła Karwota została uznana i było 3:3. Jednak prawdziwy dramat mieli piłkarze Zrywu przeżyć w ostatniej minucie meczu, kiedy po rzucie rożnym najwyżej wyskoczył do piłki Szymon Praszkiewicz i było już pewne, że Zryw nie urwie ani punktu. Sędzia odgwizdał „the end” i piłkarze Bzia schodzili z boiska załamani.

Polaris zdobył komplet oczek, a Zryw zanotował piątą porażkę po naprawdę dobrym meczu. Piłkarze seniorów pojawią się na boisku dopiero za dwa tygodnie. Na Spółdzielczą przyjedzie ekipa KP Kamień. Przypominamy o badaniach we wtorek, które odbędą się o godzinie 17, tuż przed treningiem.

Informacje o kadrze Zryw Bzie

1. Szymon Pasionek   
2. Aleksander Kłosek   
3. Grzegorz Niesłańczyk   
4. Bartosz Bilik   
5. Robert Buchta   (1 asysta)   
6. Marcin Pudłowski   79" Krzysztof Trocha   
7. Kamil Pająk    
8. Patrycjusz Hyla   46" Kamil Granica  (1 asysta)   
9. Paweł Karwot      
10. Marek Koprjaniuk   45" Sebastian Pawełek   
11. Michał Kołterniak   45" Dawid Sadowski   

• Komentarzy [0]
• czytano: [478]
• DO